Monday 19 July 2010

Lato, lato...

Kiedy ostatnio bylo takie lato (tfu tfu, nie zapeszam), bo nie pamietam!

Jest pieknie, pomidory mi sie czerwienia, papryka lada chwila, zielska nie nadazam zrywac.

Zmeczona jestem i podpieram sie rzesami troche, ale kto by sie tam przejmowal.

Pojechalabym gdzies.
A tymczasem kroi sie wyjazd do Polski na wesele, ja w roli swiadka u mojej N. sasiadeczki, przyjaciolki od wiekow. Oczywiscie jak powiem, ze w roli starszej (druhny) to nikt mnie nie zrozumie?? No moze Joanna ;-)

Ale to dopiero w pazdzierniku i tylko na chwile.

***

Nie ma rodzin idealnych, sa tylko ludzie, ktorzy unikaja konfrontacji. O naiwnosci!
***
Jestem w takim wieku i kraju, ze nie oplaca sie byc "mloda" (umowmy sie), zaradna i zarabiajaca pieniadze kobieta. W tym wieku nie wypada nie byc jeszcze w ciazy/miec dzieci i stac sie nieporadnym bluszczem.

I tyle na dzis.

I tylko hortensja trzyma mnie w jako takiej rownowadze.

I pomidory.



Recycling: