Wednesday 31 December 2008

OK, Summing up

Miniony rok zdecydowanie zaliczam do udanych.
Ukonczone studia, prawo jazdy, podroz do Meksyku, to wiecej niz moglabym sobie zyczyc.
Podpisanie kontraktu w pracy na kilka godzin przed koncem roku tez moge zaliczyc do sukcesow, tym bardziej ze poprzedzone calkiem udanymi negocjacjami.

Nic nie planuje, nic nie postanawiam.

Jakos to bedzie ;-)

Udanego Nowego Roku!

Tuesday 30 December 2008

Pracy poszukuje

Jutro sie okaze, czy w styczniu nadal bede miala zatrudnienie, czy jednak nie. Moj bezposredni przedstawil mi dzisiaj nowy kontrakt (po kilkukrotnym przeze mnie upominaniu sie) i jeden punkt jest dla mnie nie do zaakceptowania. A mianowicie godziny pracy, dla kogos innego moglaby to byc pierdola i wydumany problem, ale w zaistnialej sytuacji (kompromisy do tej pory jedynie z mojej strony) jestem zdecydowanie na NIE. Bez wzgledu na konsekwencje. Nie mam zamiaru codziennie jadac obiadokolacji najwczesniej o 19tej. Taki mam kaprys, a co.

Ale nie o tym mialo byc. Czasem przegladam portale (sztruksy) z ofertami pracy wklepujac kategorie 'jezyk polski'. Wczoraj wynalazlam ciekawa oferte. Potrzebna jest osoba ze znajomoscia jezyka polskiego do wyszukiwania Polakow, ktorzy od dluzszego czasu mieszkaja w Holandii i reflektowaliby na .... kupno domu. Jako kontakt podano numer komorkowy i e-mail rob jakistam. No nie wiem, jakos chyba wole pozostac biurwa anizeli stac sie .... no kim? naganiaczka hipoteczna? ;-)

Saturday 27 December 2008

Poswiatecznie

warzywa usmiercone tuz przed Wigilia (ciekawostka: zadna z zapytanych przeze mnie osob narodowosci holenderskiej nie potrafila zidentyfikowac korzenia pietruszki, tutaj tego warzywa sie nie uzywa).

a tu jeszcze prezent, kalendarz z fotkami mojego autorstwa ;)
w lesie bylismy (ale nie ot tak sobie, po uprzednim zaplaceniu 7 euro od osoby, tak, tyle kosztuje przyjemnosc obcowania z natura)







ps. chorobsko mnie caly czas trzyma, juz ponad tydzien, jestem obolala i oslabiona mam kaszel, zimno mi non stop, wiec na nowy rok zycze sobie przede wszystkim zdrowia :(

Thursday 25 December 2008

Swieta swieta.....

i juz prawie po swietach, co nie?

Wczoraj praca do 17.30, wszyscy w biurze naiwnie mysleli, ze wypuszcza ich wczesniej ha ha....o 12.30 mielismy uroczysty lunch (temat: kuchnia poludniowoamerykanska), po ktorym wreczone zostaly paczki swiateczne (temat: kuchnia wloska) oraz wylosowane prezenty, ktore dostalismy od klientow, dostawcow itd, wylosowalam pierniczki torunskie, jakzeby inaczej....

Pozniej szybko do domu, doprawienie barszczu, kolacja we dwoje, po ktorej wideokonferencja z rodzina w Polsce.

A dzisiaj to nie wiem, mialam siedziec i czytac przez caly dzien, bo mam deadline, do konca dlugiego weekendu przeczytac w koncu The Pickwick Papers, a tu jestem jeszcze w lesie, bo na stronie 30.

I nie zrobilam nic, a przepraszam, podpisalam prezenty na jutro, bo idziemy to tesciow.

A pod choinka bardzo trafiony prezent.

a co tam u Was? Czy ktos w ogole tu zaglada?

Sunday 21 December 2008

Chichen Itza


(znajdz gadzine na zalaczonym obrazku)







(znajdz gadzine na zalaczonym obrazku 2)

Guillermo, nasz przewodnik po Chichen, nie dosc, ze wykazal sie obszerna wiedza, odpowiedzial ciekawie na nasze kazde pytanie, swietnie mowil po angielsku, to jeszcze, jak sie pozniej okazalo, mowil po francusku, bo spotkalismy go jak oprowadzal kolejna grupe.

Saturday 20 December 2008

Juz troche lepiej.

chociaz nie na tyle, zeby jutro udac sie na wyczekiwany
http://www.dickensfestijn.nl/

za to w poplochu zalogowalam sie na www.bol.com, bo dzisiaj skonczylam zapasy ksiazkowe, a wlasciwie ostatnia pozycje z pokaznego stosu, a na mysl o tym, ze mialabym spedzic te pare swiatecznych dni nie majac co czytac ogarnela mnie panika.
Teraz tylko mam nadzieje, ze dostarcza przed swietami.

Spedzilam dzien calkiem luksusowo - wylegujac sie w piernatach, czytajac i dogrzewajac kotami. a przepraszam, jedno pranie wrzucilam, ale jakos sie nie chce samo rozwiesic.

Friday 19 December 2008

Wednesday 17 December 2008

Poszlam do kuchni...

nie wiem kiedy wroce....bo bigosu mi sie zachcialo na swieta, znalazlam najprowdopodobniej najbardziej pracochlonny przepis na bigos staropolski i od dwoch dni siedze w kuchni (z przerwami na prace), dusze pol swini i cwiartke krowy z ta kapusta oraz podlewam co raz czerwonym winem...cos mi sie wydaje, ze bedzie to calkiem niezly debiut.
Probuje stworzyc chociaz namiastke swiatecznej atmosfery, bo niestety zostajemy tu, na dodatek wszyscy znajomi sie rozjezdzaja, wiec bedzie troche smutno.

(pierwszy prezent swiateczny ;-)))



;-P

Saturday 13 December 2008

Pierwsze koty....

Dzisiaj pojechalam, po raz pierwszy, sama, samiusienka, na wies, ze wsi, na inna wies i z powrotem. Poszlo mi calkiem calkiem (nie liczac wyczerpanego akumulatora, 2krotnego zgasniecia na swiatlach i wycia silnika przy ruszaniu). A parkowanie. Alez to jest calkiem inna historia. Mam tylko nadzieje, ze dlugo nie potrwa to urzadzanie moim sasiadom tego przedstawienia parkowania do tylu zajmujacego jakies 15 min, polaczanego z ww. wyciem silnika. Oraz wyjezdzanie z rownie interesujacymi elementami audiowizualnymi. No ale nie badzmi drobiazgowi, bo jednak przesiadka z Volvo S 40 do 20to letniego golfa to przeciez nie lada wyczyn. A predkosc na autostradzie w polaczeniu z Pidzama Porno na full, oo, to lubie!

Wednesday 10 December 2008

Punkt widzenia zalezy od....

Dzisiaj bardzo sie ucieszylam jak zobaczylam mojego instruktora jazdy. Serio, nigdy jeszcze sie tak nie ucieszylam na jego widok. Hm, pewnie ma to jakis zwiazek z tym, ze siedzielismy w dwoch roznych autach ;).
Nie no, nie byl zly, w koncu spedzilam z nim przez ostatni rok wiecej czasu niz z wlasnymi znajomymi, wiec sila rzeczy czlowiek sie przyzwyczaja.

Jestem wykonczona, przychodze z pracy i mam ochote walnac sie na kanape i gapic tepo w sufit przez caly wieczor. Kociol, kociol, kociol i na razie tak bedzie, zmiany, zmiany, a od stycznia przeciez nawet nie bede miala ani jednego popoludnia wolnego w ciagu tygodnia.

Podziwiam, uklony skladam ludziom, ktorzy po dniu pracy jeszcze zajmuja sie dziecmi, maja przerozne hobby czy szoruja zlew tudziez wanne, albo udzielaja sie w komitecie blokowym.

Bo my po pracy to tylko stawiamy choinke do pionu i od nowa zawieszamy ozdoby i tak od soboty. Na swieta bedzie chyba pieczen z kota.

Sunday 7 December 2008

W grudniu jak w garncu

Cos mu sie, temu grudniu, pomieszalo, no bo tak:


to grudzien
i to ale to tez
no, ale wezcie, tu mocno przesadzil
a tu ponizej to juz nie grudzien, a dumny posiadacz papieru toaletowegoposciel upralam

a, i choinke wczoraj kupilismy, no ale przeciez to bylo do przewidzenia, ze w nocy znajdzie sie ona w pozycji horyzontalnej, wiec jakos tak rano nas to nie zdziwilo, gdy okazalo sie, iz nasze przypuszczenia byly sluszne.

Thursday 4 December 2008

Chichen Itza

Z Cancun wyruszylismy w strone Chichen Itza, ale o tym 'za chwile', na razie okolice.


Wednesday 3 December 2008

Kultura pracy

kolejny 'ciekawy' dzien w pracy
pal licho, ze w najgoretszym miesiacu kolezanka, z ktora dziele obowiazki co tydzien ma dzien urlopu, a jak juz jest obecna, to najpierw koniecznie musi pozalatwiac prywatne sprawy w godzinach pracy ze sluzbowego telefonu, a dopiero pozniej wypelnia swoje obowiazki.
To nic, ze tu o problemach gada sie godzinami, zamiast je po prostu rozwiazac.
Niewazne, ze kazda najmniejsza pierdole nalezy omowic na zebraniu dzialu, rozwazyc wszelkie za i przeciw, zanotowac, a pozniej odlozyc to w kat.
Ale dzisiaj...
Mielismy prezentacje dotyczaca zmian, ktore beda mialy miejsce w nowym roku. Otoz jakies 1,5 roku temu zostalismy przejeci przez niemiecka firme, ale rezultaty widac dopiero teraz. Ida zmiany i to na dobre, i o tym byla mowa na tym spotkaniu. Zmieni sie system komputerowy, dostaniemy nowe pakiety zadan, matka inwestuje w nas, itd, itp. Jednym slowem rewolucja.
Prezentacja odbyla sie podczas przerwy na lunch, pracodawca zadbal o kanapki.
I jakie byly pierwsze komentarze pracownikow po wyjsciu z sali konferencyjnej?
Ze kanapki do niczego, bo nie byly posmarowane maslem.

nie mam wiecej pytan.

Negocjacje ok - od calkowitego porozumienia dzieli nas tylko kilkadziesiat euro ;-)

Moj kot zadowala sie natomiast kawalkami pora z mojego talerza oraz zimna kawa z mojego kubka (tym razem kawy tyle co nic na dnie, wiec trzeba sobie pomoc lapa).

I wychodze do pracy, jest ciemno, wracam, ciemno, przeciez tak nie da sie zyc, a juz na pewno robic zdjec!!! Znalazlam sobie zastepcze zimowe hobby, tylko najpierw planuje zakup maszyny do szycia. Miejmy nadzieje, ze to nie slomiany zapal, tak jak w przypadku pozostalych stu tysiecy innych hobby.

Tuesday 2 December 2008

Tytulem wstepu...Cancun

w zwiazku z tym, ze i tak od tego nie uciekne oraz pragne udowodnic, ze obiektami moich zdjec nie sa jedynie starzy ludzie (kawa oraz drzwi) jak twierdzi M., zaczelam zmniejszac zdjecia.
Wyladowalismy w Cancun i stamtad tez pochodza ponizsze zdjecia, jakie sa kazdy widzi, naprawde nie bylo z czego wybierac, ale obiecuje poprawe ;-)


(tak wiem, krzywo jest)