Wednesday 3 December 2008

Kultura pracy

kolejny 'ciekawy' dzien w pracy
pal licho, ze w najgoretszym miesiacu kolezanka, z ktora dziele obowiazki co tydzien ma dzien urlopu, a jak juz jest obecna, to najpierw koniecznie musi pozalatwiac prywatne sprawy w godzinach pracy ze sluzbowego telefonu, a dopiero pozniej wypelnia swoje obowiazki.
To nic, ze tu o problemach gada sie godzinami, zamiast je po prostu rozwiazac.
Niewazne, ze kazda najmniejsza pierdole nalezy omowic na zebraniu dzialu, rozwazyc wszelkie za i przeciw, zanotowac, a pozniej odlozyc to w kat.
Ale dzisiaj...
Mielismy prezentacje dotyczaca zmian, ktore beda mialy miejsce w nowym roku. Otoz jakies 1,5 roku temu zostalismy przejeci przez niemiecka firme, ale rezultaty widac dopiero teraz. Ida zmiany i to na dobre, i o tym byla mowa na tym spotkaniu. Zmieni sie system komputerowy, dostaniemy nowe pakiety zadan, matka inwestuje w nas, itd, itp. Jednym slowem rewolucja.
Prezentacja odbyla sie podczas przerwy na lunch, pracodawca zadbal o kanapki.
I jakie byly pierwsze komentarze pracownikow po wyjsciu z sali konferencyjnej?
Ze kanapki do niczego, bo nie byly posmarowane maslem.

nie mam wiecej pytan.

Negocjacje ok - od calkowitego porozumienia dzieli nas tylko kilkadziesiat euro ;-)

Moj kot zadowala sie natomiast kawalkami pora z mojego talerza oraz zimna kawa z mojego kubka (tym razem kawy tyle co nic na dnie, wiec trzeba sobie pomoc lapa).

I wychodze do pracy, jest ciemno, wracam, ciemno, przeciez tak nie da sie zyc, a juz na pewno robic zdjec!!! Znalazlam sobie zastepcze zimowe hobby, tylko najpierw planuje zakup maszyny do szycia. Miejmy nadzieje, ze to nie slomiany zapal, tak jak w przypadku pozostalych stu tysiecy innych hobby.

3 comments:

Joanna said...

z tym maslem... typowe:P
Holendrzy mi sie z tym wlasnie kojarzy. A moze to tylko rodzina A? licho go wie

Inkoguto said...

ale z czym? z maslem czy z narzekaniem?

Unknown said...

Czy Ty przypadkiem nie pracujesz w mojej bylej firmnie?! :P