Sunday 23 May 2010

Juz za chwileczke juz za momencik....

Ironia losu polega na tym, ze tragiczne wydarzenia minionych tygodni, katastrofy i kleski zywiolowe pomgaja mi utrzymac pion i dystans do swojego zycia.

Jestem spokojna jak ten kwiat lotosu na tafli czy jakos tak to bylo.

Mimo wszystko. Och, czy wspominalam, ze krawcowa numer dwa spiepszyla mi rezerwowa sukienke, obcinajac ja mega krzywo? na szczescie zaostawila ja na tyle dluga (za duga na szczescie), ze moja bardzo zdolna mama zdolala poprawic spartaczona robote.


Nasuwaja mi sie przy okazji tego mlynu, ktory mam ostatnio takie banalne madrosci zyciowe: prawdziwych przyjaciol poznajemy w biedzie. Miec przyjaciolke, ktora bez mrugniecia okiem zgadza sie na ugotowanie 40 l zupy gulaszowej to dla mnie bezcenne.

A cala reszta nieistotna.

Skupiam sie na pozytywach. A przy okazji przewartosciowuje.

Wczoraj byla u nas Pani urzedniczka, ktora bedzie nam udzielala slubu. Odbylismy rozmowe zapoznawca, ktora trwala 2,5 h i podczas ktorej okazalo sie, ze rzeczy najbardziej oczywiste najtrudniej jest ubrac w slowa.

Powiem Wam jedno.

Bede miala zajebistego meza.

A druga dobra wiadomosc to to, ze sa w koncu piwonie!!!

Mam ich pelna piwnice, ale o tym w innym odcinku:

Thursday 13 May 2010

CD

Takie mam jeszcze przemyslenia po niemalze calodziennym sledzeniu mediow.
Przypomnialy mi sie lamenty na jednym z forow dyskusyjnych dla Polakow zamieszkalych w Holandii odnosnie katastrofy w Smolensku.
Uzytkownicy wyrazali swoje oburzenie ignorancja mediow holenderskich, zarzucano im brak zainteresownia tragedia Polakow (co jest bzdura, wystarczy wrzucic Smolensk w wyszukiwarke np. nu.nl).
Wczoraj zdarzyla sie tragedia liczba ofiar zblizona do tej pod Smolenskiej (tak tak, wiem, tam pan prezydent a tu zwykle szaraki). I co?
W GW naliczylam 2 artykuly, przy czym ten drugi gdzies na smetnym dole listy i w dodatku zatytulowany:
"Holandia, Holandia" - mamrotał cudem ocalały w katastrofie lotniczej chłopiec.
Doprawdy wyzyny dziennikarstwa.
Co ciekawsze na ww forum nie pojawil sie ani jeden watek, mimo, ze uzytkownicy mieszkaja w kraju, ktory stracil wczoraj tak wielu obywateli.

Wniosek taki na dzis, ze Polacy to jednak narod zadufany w sobie i przekonany, ze jest pepkiem swiata. Wymagajacy przy tym od innych, a dajacy od siebie niewiele.

Wednesday 12 May 2010

no i ch...j

Dziekuje, ze sie dopytujecie zyczliwe dusze i winna jestem Wam jakis update.
Moglabym pisac o tym, ze krawcowa dokumentnie schrzanila mi wymarzona sukienke, w ktorej niestety nie wystapie. Albo o tym, ze nie ogarniam tego wszystkiego, a czas pedzi jak szalony.
Albo o tym, ze dzisiaj na niemieckiej autostradzie przekroczylam predkosc o tyle km, ze gdybym to zrobila w NL to skonfiskowaliby mi prawko.

Ale teraz to wszystko wydaje sie jakies takie niewazne, takie glupoty wrecz.
Mysle o tych, co byli na pokladzie samolotu, ktory rozbil sie w Libii.
O tych anonimowych i o kolezance pracowej M., ktora po raz pierwszy wybrala sie na tak dalekie wakacje z dwojka dzieci, 9 i 10 lat. I o tym, ze jeszcze nie tak dawno o tym rozmawialismy i M. mowil o tym, jak byla podekscytowana, ze w koncu im sie uda wyjechac na te piepszone wakacje w czworke. I o tym, ze nie wiemy, czy ten chlopiec, ktory przezyl nie jest czasami jej synem. A nawet jesli nie, to i tak nie wiem czy to taki cud przezyc w takich okolicznosciach, kiedy w tej samej tragedii gina najblizsi.
Nie moge sie pozbierac, wiec wybaczcie, nie chce mi sie pisac o pierdolach.
Innym razem.