Tuesday 27 October 2009

Wolnosc Tomku....

Tak, szukamy dalej chaty marzen, costam ostatnio ogladalismy, pozyjemy, zobaczymy.
Ale pieknie, krotko i tresciwie udalo mi sie zamknac paszcze koledze z pracy, ktory sie dziwowal jakze to nas stac na taaaaka hipoteke.
Ano tak, moja wysoka pensja plus jeszcze wyzsza pensja narzeczonego, pfff, bulka z maslem. Poczerwienial jakby, zamknal sie i poszedl w cholere.
Najlepsze jest to, ze ten padalec w ten sposob komentuje kazdy nasz wyjazd, kazde wakacje. Jak ja nie trawie takich zawistnych ludzi.

Saturday 24 October 2009

Dlaczego warto zaopatrzyc sie w kota?

Dlatego, ze kiedy o trzeciej nad ranem czlowiek wykonczony suchym kaszlem i cieknacym nochalem wstaje polprzytomny w poszukiwaniu kropel do nosa, po powrocie do lozka zastaje tamze rude futrzaste, ktore wciska sie pod koldre, kladzie wzluz czlowieka lepetyna kladac na poduszke i mruczac jak traktor. I tak do rana.

Wednesday 21 October 2009

Cierpliwosci


Matko, jak ten czas zaiwania.

Wiem, ze niektorzy czekaja na fotki wakacyjne, ale poki co nie mam czasu zabrac sie za obrobke.

Wrzucilam na dysk i tak sobie siedza i czekaja na zmilowanie.

Bo w miedzyczasie mialam impreze firmowa, podczas ktorej bylam jedynym fotografem i te fotki tez musze obrobic, poza tym derekcja poprosila mnie o zrobienie kolazu do powieszenia w biurze.

No i nie wiem sama. Okazuje sie, ze moj szef na kazdym zdjeciu ma okropnie glupia mine, z jednej strony fajnie, a z drugiej niedlugo negocjacje, bo konczy mi sie kontrakt i nie wiem jak te foty wplyna na caloksztalt. Ha ha.

O, po raz pierwszy od lat ma plany na Sylwestra i to z takim wyprzedzeniem. Bedzie zespol, wiejskie przytupy, mnostwo jedzenia i starzy znajomi sprzed lat. No wiecie, taka zabawa z prawdziwego zdarzenia.

A dzisiaj przy okazji zdejmowania pudla z szalikami znalazlam dwie czarne sukienusie, ktorych ani razu nie mialam na sobie, a ktore swietnie nadaja sie na powyzsze hulanki. Fajnie, nie bede przeciez wydawac pieniedzy na jakies jednorazowe kreacje.

A Wy macie juz jakies plany? :P

Tuesday 13 October 2009

Przypowiesc o pewnym kanarku....

Dzisiaj na pierwszej stronie jednego z najwiekszych portali informacyjnych pojawila sie notka na temat brutalnego morderstwa dokonanego na, ni mniej ni wiecej, kanarku.
Czlowiek, ktory dokonal tego okrutnego czynu, w zeszlym roku zostal rowniez oskarzony o przebicie nozem kuchennym opony w czyims samochodzie.
W zwiazku z tym wykroczeniem policja zlozyla sprawcy wizyte, podczas ktorej znalezli zolte malenkie zwloki przywiazane za lapki do brazowej skrzyni i zwloki zwisajace szyja (bez glowy, za to z wyplywajacym mozdzkiem) w dol.
Mezczyzna podczas przesluchania usprawiedliwial sie, ze w chwili kiedy postanowil usmiercic kanarka tenze wlasciwie juz byl wybrakowany, gdyz nie latal. Dlatego postanowil ofiare uscisnac na smierc, dokonac dekapitacji oraz powiesic na ww. skrzyni.
To wytlumaczenie oczywiscie nie przekonalo wysokiego sadu i sprawca musi zaplacic kare pieniezna w wys. 420 euro.

Pomijajac watpliwe zdrowie psychiczne sprawcy oraz absurdalnosc calej tej sytuacji oraz byc moze tego, ze znalazla sie na pierwszej stronie wiadomosci, to chce zwrocic uwage na pewne zjawisko, ktore obserwuje tu, a ktorego niestety jak na lekarstwo w Polsce.
A mowie o szacunku do zwierzat. Zwierze w domu Holenderskimto czlonek rodziny i tak jest traktowane. Nie widzialam tu jeszcze nigdy bezdomnego psa ani kota, o psach na lancuchach nawet nie wspomne. A moja ojczyzna, no coz...mam dosyc pracy u podstaw, ktora nie przynosi zadnych efektow. Czy tak trudno zrozumiec, ze koty powinno sie sterylizowac/kastrowac (och, jaka jestem bezduszna!), a pseudo-rasowych psow nie rozpladniamy, bo i po co, jak tyle jest bied, ktore nie maja domu. No przeciez szczeniaczki sa takie sliczne, wiec o co mi chodzi.
Niby nie jest jakas trudna filozofia, ale i jak trudna dla wielu osob do pojecia. I jakos czarno to widze i nie wiem, czy jest jakas szansa, zeby w przyszlosci to sie zmienilo a (ciemne)masy przejrzaly na oczy?

I tak o. Mialy byc zdjecia, a wyszlo zupelnie cos innego.

Monday 12 October 2009

No dobra, niech bedzie jedno

Z dedykacja dla Joanny, niebieskozielonooki, co to za slodzizna byla przymilasta, mowie Wam ;-)
jestem wykonczona, wlasciwie to po tych wakacjach przydalby sie prawdziwy wypoczynek, czyli pare dni nicnierobienia, a tu guzik.
Fajne jest przed wyjazdem na urlop to, ze wszelkie sprawy odklada sie na PO, tylko po powrocie nie jest juz tak fajnie, bo wszystko sie pietrzy i troche spada czlowiekowi na leb jak lawina...

Saturday 10 October 2009

Ciao tutti!

Wrocilam, jestem, Holandia powitala nas szarym niebem (what else is new?) i ulewa, w drodze z samolotu przemoklismy do suchej nitki.
A tam niebiesciutkie niebo i 30 stopni.
Dotknelam Etny, ozarlam sie jak prosiak pysznosci sycylijskiej kuchni, przejechalam wyspe dwa razy wzdluz.
A teraz czas dojsc do siebie.

PS. Z ostatniej chwili, dopiero dzisiaj doczytalismy o skali tragedii w Mesynie :((((