Tuesday 13 October 2009

Przypowiesc o pewnym kanarku....

Dzisiaj na pierwszej stronie jednego z najwiekszych portali informacyjnych pojawila sie notka na temat brutalnego morderstwa dokonanego na, ni mniej ni wiecej, kanarku.
Czlowiek, ktory dokonal tego okrutnego czynu, w zeszlym roku zostal rowniez oskarzony o przebicie nozem kuchennym opony w czyims samochodzie.
W zwiazku z tym wykroczeniem policja zlozyla sprawcy wizyte, podczas ktorej znalezli zolte malenkie zwloki przywiazane za lapki do brazowej skrzyni i zwloki zwisajace szyja (bez glowy, za to z wyplywajacym mozdzkiem) w dol.
Mezczyzna podczas przesluchania usprawiedliwial sie, ze w chwili kiedy postanowil usmiercic kanarka tenze wlasciwie juz byl wybrakowany, gdyz nie latal. Dlatego postanowil ofiare uscisnac na smierc, dokonac dekapitacji oraz powiesic na ww. skrzyni.
To wytlumaczenie oczywiscie nie przekonalo wysokiego sadu i sprawca musi zaplacic kare pieniezna w wys. 420 euro.

Pomijajac watpliwe zdrowie psychiczne sprawcy oraz absurdalnosc calej tej sytuacji oraz byc moze tego, ze znalazla sie na pierwszej stronie wiadomosci, to chce zwrocic uwage na pewne zjawisko, ktore obserwuje tu, a ktorego niestety jak na lekarstwo w Polsce.
A mowie o szacunku do zwierzat. Zwierze w domu Holenderskimto czlonek rodziny i tak jest traktowane. Nie widzialam tu jeszcze nigdy bezdomnego psa ani kota, o psach na lancuchach nawet nie wspomne. A moja ojczyzna, no coz...mam dosyc pracy u podstaw, ktora nie przynosi zadnych efektow. Czy tak trudno zrozumiec, ze koty powinno sie sterylizowac/kastrowac (och, jaka jestem bezduszna!), a pseudo-rasowych psow nie rozpladniamy, bo i po co, jak tyle jest bied, ktore nie maja domu. No przeciez szczeniaczki sa takie sliczne, wiec o co mi chodzi.
Niby nie jest jakas trudna filozofia, ale i jak trudna dla wielu osob do pojecia. I jakos czarno to widze i nie wiem, czy jest jakas szansa, zeby w przyszlosci to sie zmienilo a (ciemne)masy przejrzaly na oczy?

I tak o. Mialy byc zdjecia, a wyszlo zupelnie cos innego.

3 comments:

Marta said...

dokladnie!
To tez podoba mi sie w Kanadzie.
Za psa trzeba slono zaplacic, a pieniadze sie tutaj szanuje.
Choc pamietam niedawno wybuch skandal bo wlasciciel psa nie leczyl go i pies byl w strasznym stanie. Zdjecia tego biednego zwierzaka byly wszedzie: na pierwszych stronach gazet, w telewizji.

Chcialabym dozyc takiego traktowania zwierzat w Polsce. Ale na to sie nie zanosi.
Wystarczy przejsc Krupowkami, ktore niby sa reprezentacyjna ulica w Polsce.
Idzie Janosik z owieczka, po drugiej stronie pies (teraz juz chyba 2 ) zbieraja (w deszcz, snieg, slonce) na kielbaske ( a sama widzialam jak wlasciciele obalali piwska w bocznych uliczkach).

Pod Gubalkowka mozna kupic psa kazdej masci, szkoda tylko ze jak nikt ich nie kupi to psy sie topi w pobliskiej rzece....sama nie wiem, a moze to i lepiej?! Przynajmniej nie czeka ich pieskie zycie...
Oczywiscie o humanitarnej smieci nie wspomne, bo to przeciez dodatkowe koszta...

I moglabym tak mnozyc i mnozyc te smutna historie. Ale chyba wszyscy sie zgodza ze w PL jesli chodzi o prawa zwierzeta i ich egzekwowanie to jedna wielka tragedia!

Unknown said...

Ja widziałam bezdomnego kota, ale może sie po prostu zgubił :D
W Polsce to jest makabra w tej kwestii. Jak jakiś koń ośmieli się zdechnąć publicznie, to się robi szum medialny i sprawę góralowi krwiopijcy, ale koty mordowane w tysiącach na każdej wsi nikogo nie obchodzą. Mam na myśli topienie, ma się rozumieć.

Inkoguto said...

Topienie, zakopywanie zywcem, bestialstwo, a rownoczesnie normalna kolej rzeczy na wsiach.