Saturday 30 January 2010

Ktokolwiek widzial, ktokolwiek wie.

Po przymierzeniu 4 sukienek mam pomysl na slubna kreacje.

No to teraz dobra krawcowa poszukiwana (ze swieca?).

Friday 22 January 2010

Playlista

Robie te playliste co nie.
No na te impreze co ma sie odbyc jakos tak pod koniec maja.
I ten. mam ambitny plan zeby to wszystko jakos wymieszac.
No wiecie dla kazdego cos dobrego, bo nie dosc, ze wiekowo towarzystwo wymieszane, to jeszcze kulturowo czyli narodowosciowo (?).

Kompletnie sie nie orientowalam w nowosciach polskiej muzy, ale to co mi wyskakuje w jutubie to o matko boska.
Naprawde nie ma w czym wybierac, jakosciowo pozal sie boze, jakbym sluchala zawodzenia mojej Teslawy jak jej nie sprzatne kuwety na czas, a teksty to chyba na stype sie nadaja a nie na wesele.
Naprawde niech sie schowaja przy poczciwym Szczepaniku. Cos mi sie wydaje, ze na tej mojej polskiej playliscie to najlepiej wyjdzie moja mama.

Wednesday 13 January 2010

Cuda, niewidy

Istnieja chyba prosze Panstwa jakies granice rozmemlania domowego, jak dla mnie ten wynalazek, czyli koc z rekawami (pieszczotliwie zwany: snuggie) je przekracza: Kolezanka pochwalila sie w pracy, ze dostala toto (w kolorze szarym!) pod choinke. Od tamtej pory nie ma zycia dziewczyna. ;-)

****
Ja tam nie jestem specjalistka od marketingu, ale jak firma cateringowa zamieszcza takie oto foto na stronie, to chyba sama sie prosi o bankructwo:

Monday 11 January 2010

Skrzypu skrzyp.

No nie wiem, nie wiem, placebo czy ki diabel, grunt ze dziala.
Ten napar ze skrzypu, po tygodniu regularnego zlopania poprawil sie nieco wyglad moich paznokci.
No to pije dzielnie i to zamiast kawy! To nie bylo zadne postanowienie noworoczne, ale jakos tak zbieglo sie w czasie, ze zmniejszylam dzienna dawke kofeiny. I prosze bardzo, od ponad tygodnia jedna kawusia dziennie, na rozpoczecie dnia, a pozniej tylko herbata i woda.
Choc musze przyznac, ze gdybym w pracowym automacie miala dobra kawe, to pewnie byloby trudniej.

Thursday 7 January 2010

A moze jednak....

Takie dwa malutkie postanowienia.
Po pierwsze byc lepsza dla tych, ktorzy na to zasluguja.
Po drugie lac z gory na tych, ktorzy na to zasluguja.


I jeszcze dygresyjka w temacie pracowym, podczas rozmowy o tym co kto chcialby tak naprawde robic okazalo sie, ze na 4 osoby biorace udzial w dyskusji tylko 1 lubi to co robi.Pozostale trzy chcialyby zawodowo: fotografowac, robic bizuterie srebrna, urzadzac wnetrza. Nie musza chyba dodawac, ze po wygraniu loterii te osoby natychmiast zlozylyby wymowienie. Ot, takie uroki pracy biurowej ;-)

Tuesday 5 January 2010

2010 czas zaczac

Wrocilam bylam na wlasne smieci i nie wiem za bardzo co o tym wszystkim myslec.
Nie wiem tez z czego robia te sloiki w ktorych zawekowane sa warzywa, te znanej marki w jednym ze znanych holenderskich supermarketow. Wiem jedno, ze upadek na schody i potoczenie sie na pietro nizej przezywaja bez uszczerbku.

Nie mam postanowien, bo i bez nich ten rok bedzie masakrycznie ciezki oraz jednoczesnie pelen zmian takich, ze na sama mysl sciska mnie w zoladku.

A tymczasem udam sie w celu poszukiwania samochodu, bo ten co mam mi zamarzl i nie zapowiada sie, zeby sie roztopil w najblizszej przyszlosci, jesli w ogole. Oraz zjem juz do konca te wedlowska czekolade z cynamonem, bo tak smutno na mnie patrzy.

A Wy jak odnajdujecie ten nowy rok?

***
A to jeszcze Wam pomarudze, gdyz taki oto dialog odbylam nie dalej jak godzine temu z moim rodzicielem.
R: No i jak, wrzucilas juz i obrobilas te zdjecia? (z Polski, przyp. autorki)
J: nie, pragne Tobie przypomniec, ze wczoraj wyladowalam o pierwszej w nocy, przespalam sie kilka godzin*, poszlam do pracy bladym switem, po wyjsciu z pracy zrobilam zakupy oraz siaty przywloklam do domu korzystajac ze srodkow transportu publicznego, wlasnych nog oraz roweru, po czym przygotowalam pozywienie dla mojego narzeczonego, ktory lezalbylby w lozku z nikim innym jak grypa zoladkowa, nastepnie rozpakowalam 3 walizki, wrzucilam a nastepnie rozwiesilam dwa prania, padlam na ryj, poszlam spac, a dzisiaj prawie identycznie (oprocz walizek); nie, nie obrobilam zdjec.
R: Hm, monotonne masz to zycie.
J: No ba.

* sen to za duzo powiedziane, poprzewalam sie z jednego boku na drugi przeganiajac co i rusz 7 kg kota rozwalonego to na glowie, to na innych czesciach ciala wystajacych spod koldry.