Sunday 7 November 2010

Z pamietnika mlodej (ekhm) malzonki

W kestii wyboru i doboru ubran bardzo cenie sobie zdanie mojego malzonka.
Nie oznacza to, ze ciagam go po sklepach, co to to nie, zamawiam ciuchy przez internet i jesli nie jestem pewna czy cos zostawic, to radze sie meza, ktory zawsze szczerze i czasem brutalnie doradzi.
A oto przyklad. Wybieramy sie na urodziny tesciowej, przymierzam nowa tuniko-sukienke i nie jestem pewna czy na taka rodzinna impreze nadaje sie jako sukienka czy bardziej jako tunika np. do spodni.
Ja - Zobacz, nadaje sie do tych rajstop, nie przeswituje za bardzo, nie za krotka?
M - Eeee, nie jest tak najgorzej...

No jak tu nie kochac tego chlopa?

3 comments:

Anonymous said...

:) no wlasnie nie jak?
Toz to skarb! nie chlop!

Marta said...

a ja ciagne mojego po sklepach.
Niech sie chlopak troche porusza hi,hi.

Anonymous said...

ja mam czasami wrazenie, ze moglabym worek nalozyc na glowe i memu tez sie spodoba. Choc czesto tez mowi, prawde, naga prawde:) Asic (i ten pierwszy wpis to tez Asic)