Monday 3 October 2011

2 miesiace pozniej....


Niewiarygodne, ze od ostatniej notki minely dwa miesiace.
Podczas ktorych budowalam, urlopowalam, chorowalam, wiecej grzechow nie pamietam.
Jeszcze pare dni temu wysypialam sie do oporu, wygrzewalam stare kosci i pilam zimne piwo zagryzajac pysznym jedzeniem, a dzisiaj rano wstalam do pracy i bylo CIEMNO. Ale jak to?
Na szczescie, kiedy jechalam na zaklad rowerem (piekna trasa, przez park, kiedys wam pokaze), to pokazalo sie slonce, swiatlo bylo obledne i przypomnialam sobie, ze w sumie to przeciez lubie jesien.
Nabralam sobie na ten rok szkolny tyle obowiazkow, ze nie wiem, czy wyrobie na zakretach, ale tylko wtedy czuje, ze zyje. Koniec marazmu, czas rozruszac szare komorki.
A co u Was?

1 comment:

Anonymous said...

o jezusiczku, wrocila:) u nos proc pani, sycko po staremo:) a o rescie sami wiecie:) Asic