Monday 19 January 2009

Nadgodziny? Not gonna happen!

Z taka niesmiala propozycja wyskoczyl dzisiaj nasz szef. Gdyz firma matka zdziwiona jest, ze nie zostajemy po godzinach i w weekendy, aby nadrobic zaleglosci. Tylko czyje zaleglosci, bo przeciez nie moje? I na dodatek nadal nie mozemy skompletowac ani jednego zamowienia, bo nie ma danych, wiec o so chodzi, ja sie pytam.
Tak czy owak, ja sie nie pisze.
Chyba nikt, wnioskujac po komentarzu mojej kolezanki, ktora pracuje do 16.00, a o 15.55 rzuca zapytanie: Jak myslicie, powinnam zaczac wklepywac kolejne zamowienie? bo chyba sie nie wyrobie do 16.00. Majtki opadaja. Bo ta sama kolezanka potrafi w ciagu dnia pozalatwiac telefonicznie wszelakie prywatne sprawy, dziwne, ze juz tego czasu nie dolicza do czasu pracy.

2 comments:

Unknown said...

Twoja kolezanka prezentuje powszechna tutaj postawe, ktorej ja dopiero sie ucze, a ktora nasi holenderscy bracia opanowali to perfekcji. Powinnac brac przyklad.

Inkoguto said...

Ja tez sie ucze! i sporo juz sie nauczylam, ale troche mi jeszcze brakuje do idealu....