Sunday 25 January 2009

W moim miescie az roi sie ....

od porzuconych parasolek

a w zwiazku z tym ponizszym budynkiem powinnam miec piekne wspomnienia, wszak studia to najpiekniejszy okres w zyciu hehe, jedyne mile wspomnienie jakie mi przychodzi do glowy to kawa w kantynie z S. (buzka, jesli to czytasz ;-)), podczas naszych przerw w nauce haha. Wygladalo to tak, ze siadalysmy przy sasiednich komputerach z zamiarem pisania prac mgr albo innych zaliczeniowych, po max. pol godzinie zaczynalysmy gadac i decydowalysmy, ze czas na przerwe na kawe. Schodzilysmy do kantyny i tak potrafilysmy przegadac np. dwie godziny, po czym zbieralysmy manatki i ja szlam do domu, a S. najczesciej na jakis fitness ;-)))

o, a tu z serii psychodeliczne dekoracje balkonowe, nie wiem czy to dobrze widac, ale trzy krasnale ogrodowe zagladaja przez okno.....
i takie tam (opona rowerowa!)

niebo mnie znowu dzis rozwalilo, cos kurcze jest w tym holenderskim niebie, o!

4 comments:

Unknown said...

Ja z innej beczki: masz juz plany na weekend?

Inkoguto said...

mam na niedziele, a coooo??? :))

Unknown said...

a tak się czuję zdołowana trochę natłokiem holendrów w moim życiu i rozważam spotkanie jakiejś przyjaznej twarzy. Sobote masz wolną?

Inkoguto said...

nie dam rady w sobote tez :( napisalam maila (na onet)