Z zalem wspominam jak w zeszlym roku w wiosne weszlam lekkim krokiem, schudnieta pozimowo o ponad 5 kg i o rozmiar mniejsza.
A teraz szkoda gadac, pasztet w ledwo dopinajacych sie dzinsach.
Dobrze, ze materialowych spodni nie spisalam wtedy na straty, bo mam w czym chodzic. Calusienkie dwie pary.
A w ogole to ciesze sie zielenia, bo to ten czas, ze juz bardziej zielono w tym roku nie bedzie, nie wiem kiedy to wszystko tak wystrzelilo.
Czego i Wam zycze.
6 comments:
hm... wspolczuje?
Asia Serdelek.
ps. word veryfication of the day:
ZAPARCIE
no cudne!
Ja tez bylam chora caly weekend, w domu zostalam do srody. Nikt do mnie nie dzwonil, chyba mnie nie kochaja. A pozatym tez przytylam i wygladam jak sflaczaly trep.
witam w klubie.
Moze jakiegos bloga z dopingiem i ewentualnymi efektami by zalozyc....takie kolo odchudzajacych sie gospodyn domowych.
Bardzo podoba mi sie Zaparcie- to takie szczere slowo. I bardzo dopasowane do tematu!
do Marty:)
Mi sie tez ZAPARCIE z odchudzaniem skojarzylo:)
A odchudzanie jest tematem numer jednen obecnie (ale prosze tego nei mylic z dzialanoscia w tym kierunku!). NIestety czasy,gdy chudlam od samego myslenia skonczyly sie niemal bezpowrotnie!
Wiec jestem jak najbardziej za motywujacym blogiem:)
Zaparcie faktycznie cudne ;-))
Kupilam sobie wczoraj spodnie dopingujace, bardzo fajne, tylko troche za ciasne haha. A ty Gosiu to chyba dobrze, ze przytylas? Bo jeszcze bys zniknela i z kim bym sie miala napic w N.?
Asiu!!!
Oj przydalby sie, przydal...tak aby wlasnie przeciwdzialac tym zaparcia....
Post a Comment