Wednesday 15 December 2010

Zapomnial wol jak cieleciem byl?

Przyjeli nam nowa kolezanke do dzialu. Rychlo w czas, upominamy sie o nowa osobe od conajmniej roku, jedna z kolezanek choruje od dwoch miesiecy, wiec szef przyparty do muru nie mial za bardzo wyjscia. I zastanawiam sie, ile wody w rzece powinno uplynac, zeby czlowiek mogl z czystym sumieniem ocenic czy nowy wspolpracownik to dobry material czy tez nie.
Jestem daleka od szybkiego przekreslania, bo pamietam moje ciezkie poczatki w tej firmie. Na dodatek grudzien to masakryczny miesiac, nawal roboty jest taki, ze ledwo wyrabiamy na zakretach.
W zwiazku z tym nie ma czasu na spokojne wytlumaczenie pewnych rzeczy.
Ale czarno to widze. Bledy robione na poczatku mnie nie ruszaja, ale chaos, ktory sieje wokol siebie owszem.....Pogubione papiery, wlozone nie tam, gdzie trzeba i niesluchanie tego, co sie do niej mowi zle wroza.
Zwlaszcza to drugie. Prosi mnie kobita, zebym jej cos wytlumaczyla i w polowie moich wyjasnien odwraca sie plecami i zaczyna grzebac w szufladzie, wyciaga herbate, zaparza ja i po prostu na te pare minut przestaje sluchac. Ponadto sklonnosc do dlugasnych monologow o swoim zyciu, pomijajac to, ze naprawde nie interesuja mnie tak prywatne szczegoly o kims, kogo znam od dwoch tygodni, to naprawde nie ma na to czasu.
No nie wiem, pozyjemy, zobaczymy.

5 comments:

Marta said...

moze sie wyrobi...choc historia z herbata...

Inkoguto said...

no wlasnie, jakos czarno to widze...Wczoraj cos jej tlumaczylam, poszlam po kalkulator do swojego biurka (dwa kroki), odwracam sie, a tej nie ma, poszla (do kibla??) Nosz kurde.

Unknown said...

Czy ona przypadkiem nie ma jakiegos ADHD? I w ogole czemu Ty nie jestes wlaczona w proces rekrutacyjny osoby do Twojego dzialu?

Zuzanka said...

Nie rokuje, niestety. Pracowałam z taką panną, większość czasu pracowała nad prywatnymi zdjęciami z wyjazdu, kiedy jej kolega zlecał pracę, potrafiła wziąć książkę leżącą na biurku i zacząć przeglądać, nie zwracając uwagi na to, że kolega zaskoczony przestał mówić i tylko stał i patrzył. 3 miesiące i się pożegnaliśmy.

Inkoguto said...

Gosiu, nie wiem czy jeszcze tu zajrzysz, ale Twoj komentarz mnie rozsmieszyl, choc to taki smiech przez lzy. Skoro nie jestsmy wlaczane do zadnej z decyzji, to dlaczego szef mialby nas wlaczac do procesu rekrutacyjnego?