Dzisiaj bardzo sie ucieszylam jak zobaczylam mojego instruktora jazdy. Serio, nigdy jeszcze sie tak nie ucieszylam na jego widok. Hm, pewnie ma to jakis zwiazek z tym, ze siedzielismy w dwoch roznych autach ;).
Nie no, nie byl zly, w koncu spedzilam z nim przez ostatni rok wiecej czasu niz z wlasnymi znajomymi, wiec sila rzeczy czlowiek sie przyzwyczaja.
Jestem wykonczona, przychodze z pracy i mam ochote walnac sie na kanape i gapic tepo w sufit przez caly wieczor. Kociol, kociol, kociol i na razie tak bedzie, zmiany, zmiany, a od stycznia przeciez nawet nie bede miala ani jednego popoludnia wolnego w ciagu tygodnia.
Podziwiam, uklony skladam ludziom, ktorzy po dniu pracy jeszcze zajmuja sie dziecmi, maja przerozne hobby czy szoruja zlew tudziez wanne, albo udzielaja sie w komitecie blokowym.
Bo my po pracy to tylko stawiamy choinke do pionu i od nowa zawieszamy ozdoby i tak od soboty. Na swieta bedzie chyba pieczen z kota.
2 comments:
ale Ty tez masz hobby ;-))))
I kota prosze nie jesc- koty sa bardziej piekne niz smaczne...ale z drugiej strony to skad ja to moge wiedziec, kota w zyciu nie skonsumowalam.
Jak w sosie buraczkowym, to się wpraszam. Nic mnie nie powstrzyma.
Post a Comment