Wednesday 27 May 2009

Na zachodzie bez zmian

Moj szef, ten buc, potrafi czlowieka wyprowadzic z rownowagi nawet przebywajac na urlopie w slonecznej Italii.
Otoz przed wyjazdem wzial i zwolal meeting trzyosobowy (on, ja i jeszcze jedna kolezanka) w celu przekazania obowiazkow na te dwa tygodnie kiedy go nie bedzie.
No i miedzy innymi zapewnil, ze bedzie czytal maile (taaak), wiec nie ma sprawy mozemy pisac jak_by_co. No to wczoraj wyslalam mu maila w sprawie, ktora sie zajmowal (poprawka: powinien byl sie zajac, ale tego nie zrobil) i w ktorej klient zawraca mi d....pe od kilku tygodni.
A ten kretyn mi odpisuje o dziewiatej rano zaczynajac tymi slowy: ze dlaczego pytam go o to podczas gdy on jest na urlopie!!! Co za baran, nie mam do niego slow.
Pomijajac fakt, ze ja bym swojego chlopa zepchnela z pontonu do wody razem z laptopem jakby mi na urlopie od rana mailowal.
Nie no, ale poza tym jest super jak go nie ma, troche sporo siedze w necie, oczywiscie nie zaniedbuje przy tym swoich obowiazkow :).

A z innej beczki to dzisiaj bylam u dentystki, po dwoch miesiacach doczekalam sie wreszcie wizyty, zrobila mi kontrole, znalazla jedna dziura i kazala sie umowic na leczenie tegoz zeba oraz czyszczenie kamienia. Termin wizyty wlasciwej (bo przeciez ta byla tylko kontrolna), uwaga - 22 lipca!!!! Modlmy sie wiec, aby ten zab mi do tego czasu calkiem nie sprochnial.
Przedstawila mi tez orientacyjny kosztorys wymiany mostka. Koszt taki sam jak piekna suknia Valentino (no wiecie, to tak w temacie slubnym), ktora podziwialam przez szybe w Madrycie (gdyz za nic w swiecie nie weszlabym tam w swoich schodzonych birkenstockach oraz krotkich gaciach w kolorze spranej scierki).

A poza tym wszystko gra i buczy ;).

PS> No co Wy, zdjec z Madrytu na razie nie bedzie, bo wciaz czuje sie oniesmielona Islandia Marty ;-)))

5 comments:

Marta said...

lo matko! jak ja lubie szefow palantow!!!
Szef mojego meza tez nalezy do tej slodkiej kategorii.
Pracowac wg. niego to powinno sie caly czas.
Nowe pomysly na poniedzialek po weekendzie (a mowi to w piatek, tak jakby zapominajac ze te 2 dni pomiedzy sa...hmmm...wolne).
Nie ma wychodzenia o 5:30. Nawet jezeli przychodzi sie o 7:30 - 8 rano- jak wychodzi sie przed 6 to popelnia sie zbrodnie na firmie.
Najlepsze, ze swoich zlotych zasad nie stosuje wobec siebie. Wiec byl w Nowym Jorku - w celach sluzbowych, zeby nie bylo. Moj luby z copywriterem pracowali nad -bagatelka-jedna z 10 koncepcji, ktora miala byc przedstawiona klientowi.
O godzinie 3 wyslali, to co mieli wyslac i do tej 6 godziny ( a moze do 5:30, bo szefa nie bylo- wyszli z firmy)....
2 dni pozniej dywanik. Bo szefunciu czegos nie zaakceptowal w jednej z propozycji i on sam musial biedny siedziec w hotelu w Nowym Jorku, po imprezie (?) i o godzinie 12 poprawiac jeden z wariantow......to moze zamiast wloczyc sie nie wiadomo gdzie w godzinach pracy (15.00) warto bylo siedziec przed komputerem i pracowac ?!

Co do dentysty- znam ten bol.
No bardziej finansowy, niz czekanie (musze powiedziec ze dluzej niz tydzien nigdy nie musialam na dentyste czekac- inaczej ma sie rzecz jesli rozmawiamy o ginekologu- w Albercie czas oczekiwania na przeglad podwozia trwa 6 miesiecy)

Ale finansowo....oj......od czasu przyjazdu do Kanady wydalam tyle na dentyste ze moglabym sobie za to kupic nowiusienkiego SMARTa!
A ze jeszcze mialam pecha i trafilam na dentyste konowala, ktory z 3 zebow zrobil mi sieczke i musialam je leczyc 2 razy kanalowo (raz u niego, drugi raz u endodentysty). Niestety, jednego z zebow nie udalo sie uratowac i coz....zeszly rok przeszedl nam na splacaniu implanta.

Trafilas w 2 tematy, ktore powoduja u mnie lawine dosc negatywnych odczuc- szefowie i dentysci ;-)))
Ale juz przestaje narzekac!

A co do sklepu Valentino- ja tez pewnie skonczylabym na podziwianiu z zewnatrz....w moich wytartych sandalkach marki mephisto ;-)

I prosze o zdjecia!!!

Inkoguto said...

Marta, o wizycie u ginekologa to w ogole moge zapomniec, nie ma tu czegos takiego jak rutynowa kontrola 'podwozia', chyba, ze masz jakies problemy, a i tu wszystko zalezy od domowego, czy da Ci skierowanie. Cytologie robia od 30go roku zycia co piec lat!!!! Ile ja sie olazilam, zeby mi zrobili przed ukonczeniem trzydziestki! a, cytologie robi asystentka lekarza domowego.
a dentysta - pewnie skonczy sie na tym, ze pojde w Polsce, nawet jesli mialabym latac kilka razy, wyjdzie mi taniej niz tutaj.

PS. SMARTa???? a kto kupuje Smarty, no daj spokoj ;-))

Marta said...

faktycznie!
Jednak lubie polska sluzbe zdrowia!

Smart- nie dziw sie, to chyba jednyny samochod (wymiarowo) ktory moglabym zaparkowac ;-)))))

Inkoguto said...

no blagam, przeciez toto trudno nazwac autem! ;-)) tak sie sklada, ze od trzech dni nabijamy sie z kolezanki, ktorej jeep stoi w warsztacie i dostala w zastepstwie wlasnie smarta i na dodatek calusienkiego oblepionego reklamami :)))

Polska sluzba zdrowia jest beznadziejna, ale masz opcje - sluzbe prywatna, a tu nic. Ale mysle, ze jak juz cos naprawde powaznego sie dzieje, to jednak na sluzbe holenderska mozna liczyc bardziej niz na pl - bo tam to chyba tylko klasc sie i umierac...

Marta said...

to faktycznie jeep vs smart ;-)
Ale smart mniej pali!
A ja jakos lubie male samochody. Mam sentyment.

Polska sluzba zdrowia a kanadyjska- nie wiem...
po tym jak moj lekarz rodzinny rozpoznal u mnie forme tradziku starczego, a moja polska pani kosmetyczka stwierdzila ze zaczerwienienie wokol moich ust to nic innego jak helikobakter pylori....miala racje, norma przekroczona 10x i teraz az boje sie co bedzie, gdy faktycznie bede potrzebowac czegos wiecej.