Wednesday 16 December 2009

Szczypie w nosy, szczypie w uszy....

Holendrzy juz trzesa portkami bo jutro ma spasc snieg, a ja sie nie moge doczekac. Moze dlatego, ze do pracy mam tak blisko i korki mi raczej nie groza, a jesli prognoza sie sprawdzi to jutro ruch drogowy bedzie sparalizowany. Wczoraj wybralam sie do pracy rowerem ale troche mi twarz zamarzla a makijaz splynal ze lzami...To juz chyba wole jazde staruszkiem i te adrenaline za kazdym razem jak zatrzymuje sie na swiatlach....zgasnie, nie zgasnie, a jak zgasnie, to uda mi sie go odpalic? A moze nie i znowu zablokuje glowna ulice?
Kocham snieg, oczywiscie w polaczeniu z mrozem. I lod. I lyzwy, juz zamowione i w drodze do rodzinnego domu.
Na dodatek "zgubilam" calkiem nowe rekawiczki z mieciutkiej skorki, malo smigane.
Jak wchodzilam do supermarketu to mialam, jak lazilam miedzy polkami tez mialam w kieszeni, a jak wyszlam to juz ich nie bylo, wrocilam do supermarketu dwa razy, wczoraj i dzisiaj....jak kamien w wode. Niech komus bedzie na zdrowie.
Tylko niefajnie sie jezdzi w takich welnianych jednopalczastych, biegi calkiem ok, ale gwaltowne zakrety to juz jakos mniej.

A tak powaznie to ostatnio jakos przeraza mnie bezsens mojej pracy. Cos bym zmienila, tylko nie bardzo wiem co.

2 comments:

Unknown said...

czy ja juz wspominalam, ze powinnas rozejrzec sie za nowa praca?

Inkoguto said...

a czy ja wspominalam, ze przeraza mnie bezsens jakiejkolwiek pracy biurowej?
nie chce mi sie na razie zmieniac biurka, bo i po co?