Wednesday 22 September 2010

Photographs

Przegladam, porzadkuje zdjecia i dochodze do smutnych wnioskow.
Nie moge sie oprzec wrazeniu, ze to co widzimy to jedno wielkie zludzenie, to jak widzimy ludzi, interakcje miedzy nimi to jedynie nasz obraz, ktory z rzeczywistoscia ma niewiele wspolnego.
Tak, wiem, nie odkrylam Ameryki, ale w kontekscie ostatnich wydarzen jest to "odkrycie" porownywalne do wiadra zimnej wody na leb.
Nic juz nie bedzie takie samo. Jeszcze nie wiem jak sie odnajde, ale znajde sposob.
***
Wczoraj pierwsze zajecia z fotografii, boze jak mi tego brakowalo. Ludzie w grupie niby inni, a jednak podobni, jak zwykle jest starszy przemadrzaly Pan, ktory wszystko wie najlepiej. Jest tez taki, co to powtarza wszystko po nauczycielu, ale uzywajac innych sformulowan. Sa Panie w wieku srednim, z ktorych jedna podchodzi do mnie na przerwie i mowi: jak zobaczylam Twoje zdjecia to tak, jakbym wlasne widziala, rdza, upadek, szarosc i deprecha. Piekne, cos czuje ze to bedzie fajne doswiadczenie. Prace domowe dostosowane indywidualnie do kazdego kursanta. Dla mnie: melancholia.
Ryba w wodzie.
Tylko czasu malo, ale musze jakos wygospodarowac.
***
Dzisiaj przypadkiem dowiedzialam sie, ze Pani sprzatajaca u moich sasiadow to Polka, ktora poznalam wieki temu, ale byla to chwilowa znajomosc i od tamtej pory jej nie widzialam.
Nie byloby w tym nic fascynujacego gdyby nie fakt, ze swego czasu szukalam kogos do sprzatania i poprosilam sasiadke, zeby zapytala sie swojej kobitki, czy nie mialaby czasu, zeby i do nas podskoczyc raz na tydzien, albo na dwa....Nie miala.
Tak przynajmniej myslalam do dzisiaj. Okazalo sie, ze ta pani nie miala ochoty u nas sprzatac, bo wiedziala, ze jestem Polka (no stoi na domofonie jak byk).
no nie wiem, smiac sie czy plakac?

2 comments:

Unknown said...

To, ze Polka nie chce sprzatac u Polki, to bardzo typowe, powiedzialabym. Typowy sposob myslenia popegeerowskich "pan" z dziwacznymi uprzedzeniami i dziwnie rozumiana "duma".
Zastanowil mnie pierwszy akapit Twojego posta. Zabrzmial bardzo dramatycznie. Cos sie stalo?

Marta said...

powodzenia na kursie!
I niech pan sie juz przestanie madrzyc!